Wraz z kolejnymi artykułami będziemy starać się wprowadzać jak najwięcej praktycznych pomysłów, rozwiązań i zagrożeń, które identyfikujemy w szeroko pojętej gospodarce wodnej, stykając się zawodowo codziennie z niniejszą problematyką. Głównym i najważniejszym dokumentem, warunkującym i wskazującym ramy prawne gospodarowania wodami w Polsce jest ustawa z 20 lipca 2017 r. Prawo Wodne. To jedna z najobszerniejszych i najważniejszych ustaw w polskim ustawodawstwie. Chociażby dlatego, ze dotyka właściwie każdego z nas. Niektórych bezpośrednio, innych pośrednio, niektórych bardziej odczuwalnie, innych może mniej. Nie mniej dotyczy nas wszystkich.
Zgodnie z ww. ustawą Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie to powstała wraz z wejściem w życie ustawy jednostka o osobowości prawnej, która odpowiada, na różnych szczeblach, za gospodarkę wodną w zakresie wszystkich rzek, jezior, kanałów, wód podziemnych, a także odpowiada za wydawanie pozwoleń wodnoprawnych, czy też naliczanie opłat za korzystanie z tzw. usług wodnych (takich jak np. pobór wody, odprowadzanie ścieków i wód opadowych, etc.).
Za wody morskie odpowiada zaś bezpośrednio Minister Żeglugi i Gospodarki Morskiej (któremu podlegają również Wody Polskie), a za gospodarowanie wodami innymi niż wyżej wymienione (jak np. zagospodarowanie wody opadowej na własnej nieruchomości, gospodarowanie wodami w niektórych rowach, pompowanie wody, etc.) odpowiadają właściciele nieruchomości (czasem są to osoby fizyczne, czasem samorządy lub inne instytucje).
Jak wynika z powyższego – w różnym stopniu, nie mniej każdy z nas odpowiedzialny jest za to w jakim stanie i ilości oddamy wodny zasób naszego kraju do morza i atmosfery. Skupiając się w tym artykule tylko na zarządzaniu wodami opadowymi przedstawiamy poniżej kilka najważniejszych informacji wynikających z ustawy Prawo Wodne, a także wniosków i zaleceń praktycznych jakie można na tej podstawie wyciągnąć. To ważne, żeby dokumentu tego nie traktować jako czarnej księgi magii, jako napisanego prawniczym językiem dla fachowców niezrozumiałego bełkotu. Każdy powinien znać praktyczny aspekt tej ustawy. Spróbujemy w tym pomóc. Poniżej kilka podstawowych informacji z zakresu gospodarowania wodami opadowymi i roztopowymi:
Powyżej przedstawiłem w ogromnym uproszczeniu kilka najważniejszych tez wynikających z ustawy. Podkreślić należy, że opłaty, o których wspomniałem wyżej to absolutna nowość, a implementacja ta wynika z wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej – najważniejszego unijnego dokumentu opisującego zasady gospodarowania wodami w UE. Dyrektywa kładzie ogromny nacisk na ochronę środowiska (nazywa się to „poprawa stanu ekologicznego wód”), m.in. nakładając na kraje członkowskie obowiązek wprowadzenia opłat. Nazywa się to jednak „zwrotem kosztów środowiskowych” i taka tez jest pierwotna motywacja niniejszego rygoru – korzystający z wody powinien „dorzucać się” do utrzymania wód, z których korzysta.
Nasz ustawodawca poszedł w tym zakresie zdecydowanie dalej – wspomniane wyżej opłaty jak i wiele innych wynikających z ustawy, zyskały miano nowego podatku (daniny – tak jest to prawnie identyfikowane). O ile można to krytykować, jak i wiele nieścisłości lub niedopracowanych założeń niniejszej ustawy, o tyle należy jednoznacznie stwierdzić, że po raz pierwszy w naszym kraju pojawiają się zapisy, które mogą zmotywować obywateli, jak i władze samorządowe i krajowe do oszczędzania wody i dbania o jej jakość. Będzie to jednak możliwe dopiero, gdy opisane wyżej podstawy zawarte w ustawie będą dla każdego jasne i zrozumiałe. Świadomość społeczna jest kluczem, jeśli chcemy oszczędzać zasoby wodne u podstaw.
Wracając zatem do zapisów ustawy, które mogą motywować nas do retencjonowania wód. Jak wspomniano wyżej – ustawodawca przewidział znaczące obniżenie wysokości stawek opłat w przypadku posiadania przez korzystającego z wody urządzeń retencyjnych. Daje to ogromne możliwości – budowa lokalnych, niewielkich zbiorników retencyjnych, spowalnianie odpływu wody w kanałach i rowach (np. poprzez budowę zastawek albo sekwencji bystrotokowych) wygeneruje same korzyści :
wiążąc logicznie trzy powyższe punkty – jeśli będziemy retencjonować wodę, dbać o to, aby otaczała nas zieleń i powierzchnie biologicznie czynne, wpłyniemy na ograniczenie ilości odprowadzanych wód w skali gminy/miasta, a co za tym idzie : ograniczymy koszty jakie poniesie zarządca oraz prawdopodobnie w przyszłości my.
Jeśli na trasie sieci wód opadowych znajdzie się seria niewielkich ogrodów retencyjnych (np. na każdym osiedlu, przy domkach jednorodzinnych, obszarach przemysłowych), małych zbiorników, czy też spowalniających spływ wody budowli w samych korytach, doprowadzimy do tego, że wzrost ilości wód odprowadzanych siecią po intensywnych opadach będzie mniej agresywny. Jeśli „betonujemy” miasta, czy nasze prywatne posiadłości, woda po wystąpieniu opadu bardzo szybko spływa do odbiornika. Jeśli z wszystkich części zlewni woda zaraz po opadzie znajduje się w rowie, nie ma możliwości, żeby sieć temu podołała – to bezpośrednia przyczyna wielu podtopień i powodzi. Jeśli jednak ograniczymy prędkość napływu tej wody, bo część z niej zostanie w naszych ogrodach lub miejskich zbiornikach retencyjnych, okaże się, że po pierwsze ilość wody doprowadzanej do sieci jest mniejsza, a po drugie dopływa ona w znacznie dłuższej perspektywie czasowej i nie powoduje zagrożenia powodziowego.
Konkludując – każdy z nas ma wpływ na bezpieczeństwo powodziowe terenów swoich lub tych położonych poniżej/powyżej, każdy z nas ma wpływ na ilość i jakość wód w swoim otoczeniu. Nie można wszystkiego zrzucać na zarządzających, nie można czekać, aż polityka zainteresuje się ochroną środowiska w stopniu bardziej szczegółowym niż w sloganach. Należy działać. A działać może każdy. Co więcej, działanie jednostek jest tu istotniejsze niż wielkie głośne inwestycje. 100 małych zbiorników da więcej niż jeden wielki o takiej samej powierzchni. Świadomość na wszystkich szczeblach (w tym szczeblach władzy) rośnie, jest wiele rozwiązań strategicznych, które można by w tym zakresie wprowadzić. Zachęcałbym jednak, aby na te rozwiązania nie czekać. Każda roślinność, łąka, trawnik, oczko wodne, czy bystrotok mogą przyczynić się do poprawy naszej sytuacji. Co więcej, w skali mikro/lokalnej, te kilka ogródków, czy zbiorniczków przyniesie naprawdę namacalne i szybkie zmiany na lepsze.
Podczas wizyt na naszej stronie internetowej, na komputerze zapisywane są fragmenty kodu zwane cookies. Służą one do zapewnienia optymalnej obsługi podczas wizyty na naszej stronie oraz umożliwiają szybszy i łatwiejszy dostęp do informacji. Pliki cookies nie służą do przetwarzania danych osobowych, a ich zawartość nie pozwala na identyfikacje użytkownika. Cookies stosowane są na wielu witrynach internetowych. W przypadku wyłączenia funkcji cookies, niektóre elementy naszej witryny internetowej mogą być niedostępne.